Po latach negocjacji, błagań by w końcu zaczeli grać jak kiedyś, zespół BLENDERS zdecydował się na próby, by ostatecznie skonfrontować swą twórczość z publicznością. A, że koncert odbył się w SPATiF-ie, czyli domowo, to obciachem byłoby źle wypaść przed swoja publicznością. No i udało się! A udało się bo miesiąc przed koncertem koledzy pilnie ćwiczyli akordy pod okiem instruktora muzyki z pobliskiego MDK-u, a nad wizerunkiem z całej swojej siły pracowała pewna


 
 
 
tajemnicza dama, która nie takie gwiazdy fiołkowała. No i oczywiście nad wszystkim czuwał najemca, wpadając niespodziewanie na próby by koledzy nie zbaczali z wcześniej obranej drogi. Ostatecznie BLENDERSI w SPATiF-ie zagrali bardzo popisowo, prezentując stary, bardzo stary i najnowszy, nigdzie jeszcze nie prezentowany materiał. I jak powiedzieli koledzy z BEHEMOTH: "Wąsy dali radę". No to jak już oni tak powiedzieli, to reszta nie ma nic do powiedzenia. Na scenie gościnnie pojawiło się kilka osób, które chyba też dały radę. No może kolega Krzysio, gitarzysta Bielizny był nieco zdewastowany po libacji dnia poprzedniego, co odbiło się nieco na jego grze... Po ponad 1,5 godzinnym koncercie impreza trwała do 7 rano nie tylko na głównej sali, ale przede wszystkim na zapleczu. Chwilę po zakończeniu imprezy zespół Blenders udał się w podróż na koncert do Warszawy. Szołbiz to nie żadna popierdółka! No i nad dźwiękiem, oprócz naszej spatifowej załogi, czuwał Adam Toczko, by wszystko brzmiało jak trzeba. I tak też się stało. Koncert wbrew opiniom nie był charytatywny.
 
SPATiF | 56Angels | Karton