|
|
A zaczęło się tak: Kolega po gryfie Krzysiek Sado Sadowski spędzał wesołe chwile w Holandii u przyjaciół, słuchając płyt różnych, aż trafił na norweskiego gitarzystę, którego gra go lekko powaliła. A ponieważ kolega Sado to typ któremu muzyka nie przeszkadza, szybko zaopatrzył się w egzemplarz i przemycił go do kraju opanowanego przez Strachy Na Lachy. Podczas wielomiesięcznej, piwnicznej kampanii
|
|